Profesor ze szpitala MSWiA wyznała, że była w pandemii po obu stronach: lekarza i pacjenta. Pielęgniarka przejmująco opowiedziała o tym, że na OIOM-ie medyczny personel pomaga pacjentom także przez modlitwę. Wyjątkowy charakter miała prezentacja Orędzia Papieża Franciszka na XXX Światowy Dzień Chorego w klinice w Katowicach-Ochojcu.


Prezentację otworzył abp Wiktor Skworc, dziękując wszystkim pracownikom opieki zdrowotnej. Za papieżem Franciszkiem arcybiskup katowicki wyliczył tych, którzy stanowią służbę zdrowia: lekarzy, pielęgniarki i pielęgniarzy, diagnostów, laborantów, osoby asystujące w opiece nad chorymi.
- Ojciec Święty zwraca też uwagę na wolontariuszy, którzy poświęcają swój cenny czas cierpiącym i swoją służbę pełnią z miłością i kompetencją, poza granice zawodu. Ten zawód staje się misją i powołaniem. Takich postaw, o których pisze papież, doświadczamy w czasie pandemii. Pamiętamy o sytuacji, która miała miejsce w covidowych szpitalach, gdzie służba zdrowia była już u kresu ludzkich możliwości i wytrzymałości. Trzeba było pomocy wolontariuszy - powiedział.

Oprócz ciała jest duch

Dodał, że ważna była tam również obecność kapłanów. - W orędziu papież bardzo mocno podkreśla rolę duszpasterzy, duchowego wsparcia, które jest potrzebne człowiekowi choremu. Jest w tym orędziu stwierdzenie: „Chory jest zawsze ważniejszy od jego choroby”. Dlatego w podejściu terapeutycznym nie można pominąć wysłuchania człowieka, jego historii, lęków, obaw. Wysłuchanie pacjenta to jest także duszpasterstwo chorych. Dlatego tak ważna jest obecność duszpasterzy w szpitalach - powiedział.

Wspominał pamiętne dni covidowego szczytu hospitalizacji, kiedy obecność kapłanów w szpitalach covidowych była bardzo ważna dla chorych. - W porozumieniu ze służbą zdrowia mogliśmy tam posyłać dodatkowych duszpasterzy, którzy pełnili tam swoją posługę - przypomniał abp Skworc. I dodał: - Orędzie prezentuje integralne spojrzenie na człowieka: jego stan fizyczny jest bardzo ważny, ale także stan duchowy. Jego potrzeby duchowe również powinny być zaspokojone.
Opowiedział również o misjach w Afryce i Ameryce Południowej, które przed laty wielokrotnie odwiedzał. - Każda chrześcijańska misja, wszystkich Kościołów, to zawsze są trzy punkty: miejsce głoszenia Ewangelii, czyli kaplica, miejsce do katechizowania oraz trzeci namiot albo trzecia chata: miejsce leczenia, punkt medyczny. Są one przy każdej misji - zwrócił uwagę.

Podał jeszcze jeden, konkretny przykład: - W Republice Środkowej Afryki mieliśmy okazję dołożyć serce i środki do wybudowania specjalnego szpitala na 120 osób dla Pigmejów. To najbardziej prześladowana społeczność w Afryce, ludzie bez praw obywatelskich, najbardziej zmarginalizowani.

Jezus na łóżku

Poruszającym świadectwem podzieliła się Agnieszka Tolarczyk, pielęgniarka od 18 lat pracująca na OIOM-ie w Katowicach-Ochojcu. Mówiła o Bożym Grobie urządzonym przed laty w Wielki Piątek w hospicjum w Bielsku, który zrobił na niej wóczas piorunujące wrażenie. Było to zwykłe szpitalne łóżko, w którym leżała figura Pana Jezusa. - To wywarło wielkie wrażenie na mnie i zostawiło ślad na całej mojej posłudze. Konieczne są wiedza zawodowa, umiejętności, pomnażanie kompetencji, pielęgnowanie pacjenta. Bardzo ważne jest jednak zrozumienie, że w tym chorym człowieku jest cierpiący Jezus. Mogę w tym chorym człowieku dotykać Jezusa. Mogę przy nim być, mogę go wspierać, mogę mu nieść ulgę w cierpieniu, mogę go przenosić modlitwą w różne sytuacje. To było odkrycie, które nadało sens mojej pracy - powiedziała.
Mówiła, że pielęgniarka może być świadkiem Bożego Miłosierdzia na OIOM-ie. - Myślę, że wiele osób przeprowadziłam modlitwą na drugi brzeg, do domu Ojca. Jak akuszerka przenosi dziecko z łona matki na świat, tak pielęgniarka będąca przy cierpiącym i umierającym, może go przenosić do domu Ojca swoją modlitwą, swoim byciem przy nim. Bardzo dziękuję za doświadczenie pracy na takim oddziale i z takimi ludźmi - powiedziała.

Uśmiech medyka

Prof. Karolina Sieroń, kierownik Oddziału Chorób Wewnętrznych szpitala MSWiA w Katowicach, wyznała, że była w pandemii po obu stronach: lekarza i pacjenta. Jak inni chorzy wyczekiwała, żeby ktoś do niej przyszedł. Nie była w stanie nawet sama się napić. Lekarze i pielęgniarki wchodzili na salę w kombinezonach. Zwracała uwagę na ich oczy, widoczne za maskami. I na uśmiech - bo gdy się uśmiechamy, oczy w charakterystyczny sposób się marszczą.
- Inaczej patrzę na pacjentów. Wydaje mi się, że zawsze byłam empatyczna, ale teraz staram się podchodzić do chorych z jeszcze większą cierpliwością, bardziej ich wysłuchiwać i być jeszcze bardziej pomocna, na tyle oczywiście, na ile jest to możliwe - powiedziała.

Wskazała, że pandemia była dla świata medycyny lekcją pokory. - Postęp medycyny jest niesamowity, ale z drugiej jednak strony, mimo tych wszystkich możliwości, jakie mamy, pandemia położyła nas na kolana. Dużo potrafimy, mamy sprzęt, czasem mamy pieniądze, które możemy wykorzystać, natomiast w tej sytuacji musieliśmy uczyć się wielu rzeczy od nowa - powiedziała.

Miłosierdzie w szpitalu

Prof. Jan Duława ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, który wziął udział w prezentacji, przekonywał do szczepienia się przeciw COVID-19. Prosił, by nie przeciwstawiać sobie wiedzy medycznej i wiary, co zaobserwował w argumentacji niektórych przeciwników szczepień. - Bądźmy odpowiedzialni za bliźniego, ale i za siebie - apelował.
Dr Szymon Skoczyński, ordynator covidowego Szpitala Tymczasowego w Pyrzowicach wspominał, że w pandemii wielkie hale, na których leżały setki chorych, przypominały szpitale frontowe. Mówił, że trafiający do szpitala pacjent potrzebuje jednak dużo szerszej pomocy, niż tylko intensywnej terapii. - Potrzebuje często rozmowy. Niestety w tej pandemii nie zawsze jest tak, że sukcesem będzie wyleczenie choroby. W wielu sytuacjach sukcesem jest to, że ten pacjent zgaśnie bez bólu i odejdzie bez samotności - powiedział. - Czasami dokonuje się wielkiego trudu, żeby ten chory mógł odejść do swoich bliskich, z pełną świadomością tego, że ten powrót do domu nie będzie na długie lata. Czasami to są dwa dni, żeby się pożegnał z członkami swojej rodziny - dodał.

Wspominał pacjenta w takiej właśnie sytuacji, któremu udało się załatwić leczenie respiratorowe w warunkach domowych. Dr Skoczyński wsiadł z nim do karetki i pomógł w odwiezieniu go do domu, do bliskich. - On odzyskał ten komfort, którego nie mają ci chorzy, którzy umierają w samotności. Miał dwa dni na to, żeby się pożegnać z rodziną - wspominał. Zwrócił uwagę, że w takich sytuacjach szpital staje się w pewnym sensie miejscem miłosierdzia - w tym znaczeniu, w jakim go opisuje w orędziu Ojca Święty Franciszek.

Opowiedział również o małżeństwie z COVID-19, które obecnie leży obok siebie w szpitalu. Ci państwo są w złym stanie, a jednak podanie łyka wody powoduje ich uśmiech. - To jest dar, który możemy im dać. Nie wyobrażam też sobie naszego szpitala bez wsparcia naszego kapelana, ojca Tomasza. Gdy nasze medyczne możliwości są wyczerpane, on przyjeżdża do chorych i wspiera ich duchowo w sposób, którego my nie potrafimy - powiedział.

Przemysław Kucharczak / Gość Katowicki

Najnowsze

20 marzec 2023

Poddajmy się wielkopostnej terapii

Metropolita katowicki w kościele św. Anny modlił się o pokój i radość...

20 marzec 2023

Praca jest zbyt cennym darem, by ją źle użytkować

O etosie i wymiarze etycznym pracy mówił abp Wiktor Skworc w homilii...

15 marzec 2023

Będzie beatyfikacja bez uznania cudu?

Ustalenia śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie śmierci księdza Franciszka Blachnickiego otwierają...

14 marzec 2023

Ks. Bogdan Kołodziej nowym rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii

Pochodzący z Kochłowic ksiądz archidiecezji katowickiej od 2014 roku posługuje wśród Polonii...

13 marzec 2023

Jałmużna postna księży dla Syrii

Już po raz trzeci duchowieństwo Kościoła katowickiego przekaże osobistą jałmużnę postną.

10 marzec 2023

Nie czas na wewnątrzpolskie konflikty, apelujemy o modlitwę i wyciszenie

Metropolita katowicki w „Rozmowie Poranka” odniósł się do medialnych doniesień na temat...