Niezwykły był ten poranek na Górnym Śląsku. Ze wszystkich stron do sanktuarium w Piekarach Śląskich zbliżały się 29 maja strumienie mężczyzn i chłopców - piechotą, zmotoryzowanych i bardzo często na rowerach.
To Pielgrzymka Mężczyzn i Młodzieńców do Matki Bożej Piekarskiej - wydarzenie niezwykłe, bo na świecie rzadko widuje się żarliwie modlących się mężczyzn - i to w ogromnej liczbie kilkudziesięciu tysięcy.
Pozdrawiamy Wiolettę, Alicję i Karolinę!
Mariusz Kumor i jego 6-letni syn Bruno przyjechali z Czechowic-Dziedzic. Mariusz do niedawna zajmował się handlem, a teraz pracuje na kopalni Silesia. – Przyjeżdżamy od 2000 roku, kiedyś z tatą, a dzisiaj pierwszy raz przyjechałem z moim 6-letnim synem. Bardzo się cieszę, że mogę mu pokazać śląską wiarę i śląską modlitwę. Choć jestem mężczyzną, zawsze mnie wzrusza ten widok, jak śląski spracowany „chop” przekłada te paciorki różańca, modli się i z wiarą patrzy w obraz Matki Bożej. Chcę też synowi tę wiarę przekazać i pokazać, że mężczyzna może się modlić, że powinien się modlić i że stąd może czerpać siłę - mówi.
W domu na Mariusza i Bruna czekają żona Wioletta oraz córki Alicja i Karolina. – Za pośrednictwem „Gościa” je pozdrawiamy! Otaczamy je modlitwą! – mówi Mariusz.
Z tatą na rowerach
Autokarem z Dębieńska przyjechali Michał Szombara z synem Miłoszem. Michał pracuje w dużej korporacji w Gliwicach. Miłosz chodzi do piątej klasy podstawówki. Od trzech lat jest ministrantem w parafii św. Jerzego w Dębieńsku i również od trzech lat razem z tatą przyjeżdża na pielgrzymkę mężczyzn do Piekar. – Przyjeżdżamy się pomodlić i nabrać duchowej siły, potrzebnej do życia. Ta pielgrzymka jest też fajna z jeszcze jednego powodu: dlatego, że jestem na niej razem z synem. Razem z synem się modlimy i razem spędzamy czas. A w domu czekają na nas żona Justyna i córka Julka – mówi Michał.
Grzegorz z Tychów, sztygar z kopalni Bobrek, przyjechał na rowerach z 10-letnim synem Tymkiem i kolegami Pawłem i Dawidem. Tymek jest na pielgrzymce mężczyzn po raz pierwszy. Ruszyli na rowerach z Katowic-Podlesia. 30 km do Piekar pokonali w dwie godziny. – Chciałem zobaczyć jak to jest, żeby się nie nudzić w domu i trochę wysiłku włożyć – mówi Tymek. A jego tata dodaje: – Przyjeżdżamy podziękować za dary, które otrzymujemy, i poprosić Pana Boga i Matkę Bożą o następne dary.